Forum Forum stowarzyszenia ludzi grających w RPG Strona Główna Forum stowarzyszenia ludzi grających w RPG
MiG- Mistrzowie i Gracze
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dziennik.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum stowarzyszenia ludzi grających w RPG Strona Główna -> Opowieści
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Marbit
Administrator
Administrator



Dołączył: 23 Lut 2006
Posty: 494
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: wawa

PostWysłany: Sob 0:44, 20 Sty 2007    Temat postu: Dziennik.

Fragment dziennika Markusa, słynnego skrytobójcy z Walkoru.



Dzień świąt, drugiego tygodnia miesiąca Króla.


Tego dnia obudziłem się jak zwykle około południa kiedy to już Herm przygotowywał mi śniadanie. Za oknem jak zwykle o tej porze roku – szaro i pochmurnie. Wstałem i ubrałem się przy lustrze- Jak zwykle wyglądam dobrze. Wysoki- metr trzydzieści, szczupły- no… może nie licząc tego brzucha. Ubrałem się w swój ulubiony strój, w białą koszule – tą z czerwonymi haftami, turkusową kamizelkę i marynarkę- te które tyle razy już opisywałem. Oczywiście nie zapomniałem pod marynarką ukryć czterech sztyletów do rzucania- trzeba się przecież jakoś bronić. Po kompletnym ubraniu się włożyłem kuszę jednostrzałową- ach ta technika! – w cholewę buta.
Po pysznym śniadaniu wyszedłem na spotkanie z tą dziwną kobietą co do mnie przyszła wczoraj, pod wieczór (jak też opisałem poprzednio). Umówiliśmy się na nadbrzeżu w Dzielnicy Świtu- śmieszna nazwa gdyż rzadko ten kto tu wchodzi widzi świt. Zjawiłem się tam punktualnie przy trzecich dzwonach ze świątyni Ericha. Okolica nie wydała mi się przyjazna, rzeka tutaj płynęła bardzo leniwie a brzeg był cały zabłocony. Dookoła wznosiły się wysokie strasznie obdrapane budynki. Minąłem magazyny kupców, poczym wszedłem na pomost. Kilka szczurów nie śpiesznie przedemną uciekło. On już tam była, siedziała na łodzi owinięta w ten swój ciemnofioletowy woal.
-„witam” powiedziałem uprzejmie, ta mnie tylko zlustrowała wzrokiem od stóp do głowy- długo jej to nie zajęło.
-„ jak się umówiliśmy. Masz tu złoto a po jutrze już ma go nie być” rzuciła mi sakiewkę poczym szybko oddaliła się w swoja stronę. Zawsze dziwiło mnie dlaczego ludzie nie mogą sami załatwiać takich spraw, ale póki dostaje za to odpowiednie sumy to nie narzekam.
Sprawdziłem zawartość sakiewki, na oko tak jak się umawialiśmy, sto złotych koron. Niby mało, nie mogłem się targować bo miałem do wykonania szybko inne zlecenie.
Poszedłem do swojej ulubionej karczmy w Dzielnicy Błysku. Spędziłem tam około godziny rozmyślając jak tu go załatwić. Był to właściciel kilku bardzo ważnych miejsc w mieście. Browar, kilka karczm, gorzelnia, i ten…. No to gdzie się wyrabia butelki. Po wypiciu odpowiedniej ilości piwa, zjedzeniu obiadu i deseru udałem się na obiad do mnie do domu.
Wieczorem gdy ściemniło się już na tyle by mój turkus nie raził po oczach i nie powodował paniki w niektórych miejscach- jak choćby domu bogatych kupców. Udałem się do Przedsionka Wschodniego. Nic się tutaj nie zmieniło od dawna. Nadal wszędzie gruz a bezdomni wałęsają się po okolicy. Dziecięce gangi trzymają się ode mnie z daleka, gdyż mieli kilka nie miłych przygód. Ruszyłem pod mury i skręciłem przy ujściu rzeki. Tam zszedłem na brzeg- czy tu zawsze musi być błoto? Trzeba będzie wyczyścić buty. Rozejrzałem się dookoła i ruszyłem do wylotu Max Cloaca. Nos musiałem zatkać moją chusteczką, i dopiero wtedy dało się wejść. Poruszałem się tędy tyle razy że pochodnia nie była mi niezbędna. Trzeba było iść tym bardziej suchym szlakiem.
Wreszcie ujrzałem światło o które mi chodziło, w podeschniętym już kanale umieściła swą norę Stara. Ruszyłem tutaj okrężną drogą z racji tego że pewnie pozastawiała swoje klątwy na przeszkodzie. Gdy wszedłem w krąg światła pochodzący od ogniska zapewne z wysuszonego gówna Stara spojrzała się w moją stronę. Jej wysuszona twarz z cieniami od ogniska wyglądała dość mrocznie. Dookoła porozkładane były jej toboły- torby z „medykamentami” czyli na ogół wysuszonymi częściami ciała małych chłopców.
-„Czego” warknęła, wzięła szybko laskę w dłoń, a liczne amuleciki zabrzęczały na końcu kostura.
-„pamiętasz jak ci kiedyś darowałem życie? Teraz chce odpłaty”
- „daruje ci życie, a teraz WON!”
Dalsza część rozmowy odbyła się szybko na widok moich sztyletów. Wziąłem od niej fioleczkę czarnej substancji.
Jeszcze tego wieczora wkradłem się do gabinetu mojego klienta. Podmieniłem pióro na moje, czuć było chwilę ziołami lecz zapach wkrótce się rozszedł.

Dzień pracy, trzeciego tygodnia, miesiąca Króla.

Z samego rana dobiegła mnie wiadomość że właściciel browaru zmarł rano podczas podpisywania dokumentów. Znaleziono go obok żony która próbowała sfałszować testament. Oboje mieli na palcach czarne plamy a żyły do serca się uwydatniły. Dowiedziałem się to tym od urzędnika miejskiego, który to poinformował mnie o sytuacji z tego powodu iż z nie wiadomych przyczyn przy gorzelniku znaleziono testament w którym to mi wszystko przekazuje.
Będę musiał znaleźć sporą skrzynie żeby zakopać to pod gruszą obok reszty…

Autorswta MarBita.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum stowarzyszenia ludzi grających w RPG Strona Główna -> Opowieści Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin