Forum stowarzyszenia ludzi grających w RPG

Credith

Może nie jest pokaźnych rozmiarów. Nie przypomina wyglądem pałacu.
Ale w wietrzną, deszczową noc jest w sam raz dla przemoczonego, zmęczonego wędrowca.
Gdy zapukasz, gwar na chwilę ucichnie. Otworzę Ci drzwi z uśmiechem, odgarniając włosy z oczu i zaproszę do środka. Skorzystasz?
Ogień tańczy w kominku, rozświetlając izbę.
Dębowa podłoga lśni czystością, przy drewnianych stołach tętni życie. Śmiech jest nieodłącznym elementem tego wnętrza.
Powietrze pachnie jałowcem i pieczenią.
Grajkowie stroją swoje instrumenty, orzeźwiają gardło łykiem zimnego piwa by po chwili wznowić opowieść o dzielnym rycerzu, potężnym magu czy pięknej czarodziejce.
Wysłuchasz jednej z nich czy też udasz się na spoczynek? Tak myślałam. Usiądź więc wygodnie i słuchaj.
W parę sekund, prowadzony głosem barda znajdziesz się w krainie, o której marzyłeś jako dziecko.
W krainie pełnej magicznych stworzeń i czarów. Skorzystaj więc z zaproszenia.
A gdy odejdziesz, zatrzymaj w głowie obraz mej karczmy i drogę powrotną.
Zawsze przywitam cię z uśmiechem na twarzy i nową opowieścią.

Marbit

[wysoka postać o śniadej cerze wkroczyła do środka. Jej ubiór niewątpliwie przyciąga wzrok karczemnych gości. Głowę ma okręconą fioletową chustą, z poprzeszywaną srebrnymi nićmi. Szyję skrywa w białym, choć nieco przykurzonym, kołnierzu. Do ubrania przytroczonych jest wiele koralików, przy pasie wisi spory sztylet. Siadł rozglądając się uważnie po gościach w kącie sali. Następnie wyjął z czarnego, skórzanego plecaka dwa komplety kart do gry, zaczął tasować w iście kuglarski sposób. Posłał zebranym w izbie ludziom biały uśmiech poczym spytał sie]"Ktoś zagra?"

Xavon Ghus

[z kąta wyszedł człowiek ubrany w czarny płaszcz z kapturem na głowie, trzy kosmyki włosów wystawały mu spod kaptura opadając na twarz, popatrzał czarnymi oczami na przybysza po czym usiadł obok niego, w jego rece nie wiadomo skąd pojawiła sie moneta którą szybko obracał miedzy palcami] " O co gramy?" [popatrzał i uśmiechnoł sie do przybysza]

Credith

[Z lekkim uśmiechem na twarzy podchodzi do nich i przysiada się, zakładając nogę na nogę] " Podać coś?'' [ Pyta, taksując obu uważnym spojrzeniem zielonych oczu]

Marbit

Mężczyzna uważnie spojrzał na przysiadającego się swoimi piwnymi oczyma. Wyginając lekko talię podzieloną na pół spowodował, iż karty szeleszcząc układały się na swoje miejsce. Następnie zsunął karty i wygiął je od drugiej strony. Na koniec uderzył bokiem talii o blat stołu i położył idealnie złożoną talię na nim.
"Jeśli można to wino, wszak droga za mną daleka więc spragnionym" powiedział do kobiety.
"Jeśli idzie o grę... "[tu spojrzał uważnie na monetę błyszczącą między palcami nieznajomego. - "złoto będzie chyba odpowiednie"[powiedział kładąc złotą monetę przy talii]

Credith

"Bardzo proszę"[wstaje z gracją i wychodzi do drugiego pomieszczenia, po chwili wraca z dwoma kielichami wina] " Służę panom" [ ustawia je z uśmiechem na blacie po czym wraca za bar]

Xavon Ghus

"tak złoto bedzie odpowiednie" [uśmiechnoł sie i wyciągnął spory trzosik po czym rzucił go na stół, skinieniem głowy podziekował za wino i przyłozył kielich do ust upijając łyka]
"nazywam się Xavon i mam nadzieje że ta gra zapewni nam troche rozrywki" [powiedział półszeptem]

Marbit

[bez słowa jednym ruchem ręki przesunął talię pod rękę przewodnika, żeby mógł przełożyć]

Xavon Ghus

"graj" [machnieciem ręki dał znać do zrozumienia by rozdawał karty] "nie przekładam kart, mam taką zasade"

Evien

*Do karczmy powolnym krokiem weszła szczupła i długowłosa kobieta,ubrana w skąpą i jedwabną kieckę,oraz skórzane,wiązane buty na szpilce podkreślające kształt jej zgrabnych nóg.Powitała gości lekkim skinieniem głowy i usiadła z boku przyglądając się z zaciekawieniem grze w karty*

Marbit

[mężczyzna płynnym ruchem zabrał talię kart i patrząc cały czas prosto w oczy swojemu przeciwnikowi, zaczął rozdawać karty. Rozdał w błyskawicznym tempie po pięć kart. Następnie odłożył talię na bok i delikatnie ujął swoje karty]

Nienna di Velaro

Drzwi do karcz,y uchylily sie z cichym skrzypnieciem wpszczajac do srodka podmuch swierzego powietrza i ostatnie promienie slonca. Po chwili za soba zamknela je postac zdawalo sie mlodej kobiety, jednakze do konca siwerdzic tego nie mozna bylo zwarzywszy na szeroka peleryne ktora ja okrywala oraz kaptur na glowie, spod ktorego widac bylo tylko ladnie zarysowany delikatny podbrodek, pelne czerwone usta i kosmyki czarnych wlosow. Po ruchu kaptura widac bylo iz postac rozejrzala sie. Zrobila kilka krokow w strone lady rytmicznie stukajac obcasami, jednak najwyrazniej rozmyslila sie i swe kroki skierowala do stolika stojacego przy jednym z okien. Zasiadla na krzesle ulorzyla jedna niezwykle smukla dlon na blacie stolu i bezwiednie, jak sie zdawalo, zaczela postukiwac dlugimi paznokciami o drewno. Dzwiek byl nieprzyjemny i niezwykle irytuyjacy, o dziwo niezwykle dobrze roznosil sie po tawernie.

Charon

Nagle boczne drzwi się otwierają i wchodzi przez nie potykający się o własne nogi mezczyzna kolo dwudziestu pięciu lat, którego organizm pradopodobnie został przepełniony alkoholem.Jego błękitna koszula wyglada tak, jakby była noszona przez dwa wczesniejsze pokolenia, a jego czarne spodnie to istna plejada dziur i odstających nitek.

Staje, rozgląda się po karczmie, klnie coś pod nosem, w międzyczasie poprawiając ręką spodnie.
" Ha! nie było mnie przez jakis kwadrans, a tu już tyle ludzi zdązyło przybyć.." - jego głos stanowi całkowite przeciwienstwo do jego ubioru. " Powinienem dostawać bukłak wina za darmo, ponieważ...(tu napada go czkawka).....yp..przycią...yp...przyciągam klientów..." - mówi to w stronę barmanki.Następnie idzie w stronę swojego stolika, bierze ze stolu kufel i wlewa cały zawarty w nim płyn do swojego gardla.Wyciera strużki wina cieknące po brodzie i ponownie odwraca się w stronę barmanki :

"Słuchaj słodziuteńka, więcej nigdy u was nie zamówię tego świństwa o nazwie Bingo.Te wasze smazone grzyby podawane z surowym pstrągiem są zabójcze.Przed chwilą byłem już trzeci raz w wychodku.To Ci dopiero Bingo.Jak tak dalej pójdzie, to już dziś będziecie musieli opróżniać latrynę, bo już ją prawie całą zapełniłem...." Nagle zauważa kobietę, która swoimi paznokciami stuka o blat stołu.Robi uśmiech numer pięć i rusza zadziwiająco pewnym krokiem w jej stronę.

Podchodzi, kładzie swoją dłoń na jej bębniącej palcami dłoni. "Masz świetne wyczucie rytmu.... powiedz mi jedną rzecz.Dlaczego ze wszystkich knajp na świecie, musiałaś wybrać właśnie moją ? " - wypowiadając te słowa, sięga ręką by odgarnąć jej kaptur.......

Nienna di Velaro

Popatrzyla na mezczyne, potem na jego dlon. Powoli wysunela swoja dlon i ulorzyla ja kawalek dalej. Nie protestowala gdy mezczyzna chcial odslonic jej twarz. Gdy material z cichym szelestem opadl na jej plecy ukazal twarz dziewczyny, ktotra nie mogla meic wiecej niz dwadziescia lat. Pelne czerwone usta idealnie komponowaly sie z czarnymi jak smola dlugimi kreconymi wlosami. Nietypowe zas w jej wygladzie byly oczy, hipnotyzujace i dwokolorowe. Prawe bylo zieloniutkie jak trawa, zas lewe oko miala w kolorze chmur burzowych. Popatrzyla na mezczyzne oceniajac go wzrokiem.

"powiedzmy ze tutaj przyniosly mnie nogi.."

Mowila z ledwie doslyszalna chrypka, ktora byla niezwykle przyjemna dla ucha. Na jej pelnych usteczkach wymalowal sie niepokojacy usmiech, ponownie zaczela wystukiwac paznokciami tylko sobie znany rytm.